17 stycznia 2018

Papierowe motyle, czyli jak przywołać wiosnę

Ponad 1 godzina Poziom trudności: 2/5
0 0 votes
Ocena publikacji

– Mamo, ta zima jest kompletnie do kitu. Nie ma śniegu, nie można iść na sanki. Już lepiej, żeby się wiosna zaczęła.

– Wiosna w styczniu? Nie przesadzasz?

– Nie. Ja już chcę trawkę, ptaszki, kwiatki i motylki. I żeby było ciepło.

– Ciepło to jest, przynajmniej jak na styczeń. A resztę to sobie możesz narysować albo zrobić.

– Chcę zrobić. Jak?

No tak. Głupia matka, jak zwykle coś chlapnie i nie ma zmiłuj, dziecko nie popuści. Ustaliłyśmy, że kwiatki to już robiłyśmy, trawa jest banalna, ptaki w sumie jakieś są, nie ma motyli. Robimy motyle.

– Ale musisz mi pomóc. Nigdy nie robiłam motyli.

No jakbym ja robiła! Ale nic to, improwizacja to połowa sukcesu. Druga połowa to cierpliwość.

Etap 1

Nasze motyle w założeniu miały być kolorowe i łatwe w przygotowaniu. Do ich zrobienia przygotowałyśmy rolki po papierze toaletowym (chociaż szczerze mówiąc, chyba lepsze byłyby dłuższe, po ręcznikach papierowych, motyle mogłyby same stać), kolorowy blok, bibułę, nożyczki, klej oraz różnorakie kredki, mazaki i brokaty. Tak do końca nie wiedziałyśmy, czego użyjemy, nigdy nie wiemy. Nasze prace to niespodzianki nawet dla nas. I to jest najfajniejsze w robieniu czegoś z dzieckiem. Zamiast ścisłego trzymania się planu – nieustanna burza mózgów.

Etap 2

Początek był łatwy. Rolkę po papierze trzeba okleić bibułą. To będzie tułów motyla. Później robimy skrzydła. Kolorowy papier składamy na pół i rysujemy pół motyla. Dlaczego pół na połowie kartki? Bo to najprostszy sposób, by nasz motylek był symetryczny. Myślałam, że do szkicowania użyjemy ołówka, ale co ja tam wiem…

– Mamusiu weź tę grubą tęczową kredkę. Jak się nie wytnie dokładnie, to będzie, że to specjalnie takie dekoracje na brzegach.

No tak, grunt to dobre uzasadnienie. Ale o tęczowej kredce złego słowa nie powiem. Gruba, miękka, dobrze się nią rysuje. Wystarczy zmienić kąt rysowania o około 90 stopni, by zmienić kolor. Fajna zabawa, jak ktoś chce narysować kolorowy obrazek jedną kredką. My miałyśmy w planach coś innego.

Etap 3

Najwięcej czasu zajmuje ozdobienie skrzydeł motyla. Tak naprawdę panuje tu całkowita dowolność – można narysować wszystko. Nasze motylki są dość kontrastowe – jeden typowo wiosenny, drugi zimowy. Do ich ozdobienia ostatecznie użyłyśmy:

  • Klej z brokatem – kolorowy, mieniący się, łatwo rozprowadzający. Żeby szybko sechł, nakładałyśmy bardzo cienkie warstwy. Jeśli chcecie mieć bardzo mieniącego się motyla, to są na to dwa sposoby: uzbroić się w cierpliwość, bo klej długo schnie, albo użyć zwykłego kleju do papieru i brokatu sypkiego.
  • Brokat sypki – został nasypany na klej z brokatem, żeby zwielokrotnić efekt.

  • Długopisy żelowe – tak naprawdę kolejna wersja brokatu, tym razem w żelu. Plus jest taki, że błyskawicznie wysychają, zostawiając na papierze wyraźny, dość gruby ślad. A jako że to długopisy, można nimi rysować nawet bardzo drobne elementy bez obawy, że coś się nie uda.

  • Pisaki z grubą końcówką – od tradycyjnych flamastrów różnią się tym, że zawierają tusz na bazie wody, a nie spirytusu. W praktyce oznacza to, że łatwo je zmyć z małych rączek (oraz mebli i niektórych ścian), ponadto nie pachną charakterystycznie (mówiąc wprost: nie śmierdzą) jak tradycyjne flamastry.

  • Silki Twisters – mój prywatny faworyt, wykręcane kredki, idealnie miękkie, dobre zarówno do rysowania, szkicowania, jak i kolorowania. Kredki, których nie trzeba temperować, co samo w sobie jest mega plusem. Tym razem spróbowałyśmy jeszcze jednej rzeczy. Rozsmarowałyśmy rysunki wilgotnym pędzelkiem. Efekt przypomina malowanie farbami akwarelowymi.

Etap 4

Przytwierdzenie tułowia motyla do skrzydeł wymagało zwykłego kleju do papieru. Chwila roboty. Czułki zrobiłyśmy na dwa sposoby. Jedna para została dokładnie narysowana i wycięta. Druga to złożona na pół, ciasno skręcona bibuła. Różne czułki sprawiły, że motyle nabrały odmiennego charakteru. Jeden jest subtelny i elegancki, drugi nieco zawadiacki. Oba motyle dostały oczy – cekiny w kształcie ruchomych oczu właśnie. Co prawda motyle oczu nie mają, ale kto by zwracał uwagę na takie drobiazgi?

Na koniec moja córka założyła sobie motyle na palce i oświadczyła:

– No to teraz robimy teatrzyk.

– Co takiego?

– Teatrzyk. Mamy motyle i musimy przywołać wiosnę, trzeba zrobić teatrzyk.

No tak… Zarezerwujcie sobie dużo czasu!

Propozycję zabawy przygotowała Redakcja

Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
facebook linkedin twitter twitter youtube search-icon printer-icon