– Mamusiu, szybko musimy zdążyć!
– Dziecko nie strasz. Co się stało?
– Walentynki!
– No i?
– No i nie mamy dekoracji. Żadnych.
– No i?
– No i musimy mieć i to szybko. Nie mamy czasu. Wiem, co zrobimy, ale musisz mi pomóc, bo jest mało czasu i w ogóle sama to nie dam rady. Będzie szybko i nieskomplikowanie.
– I może jeszcze ładnie?
– No pewnie, a jak niby ma być?
– No dobra, przekonałaś mnie. O co chodzi?
Wiadomo było, że mnie przekona. Zawsze jej się to udaje. Bo też i ja nigdy nie protestuję. Wiecie, że te wszystkie zajęcia manualne, plastyczne i nie tylko, mają fenomenalny wpływ na mózg i na pamięć? Jak chcecie, żeby Wasze dzieci lepiej się uczyły, częściej im dawajcie do zabawy klej i nożyczki. To nie żart.
Dekoracje walentynkowe miały być proste i szybkie. Tak mi dziecko obiecało. Tak naprawdę godzinę trzeba na to poświęcić, a i to pod warunkiem, że przymkniemy oczy na dziecięce niedociągnięcia. Albo zrobimy sami. Ja tradycyjnie wybrałam pierwszą opcję.
Moje dziecko uznało, że będziemy potrzebować:
- sztywny papier z bloku do akwareli Art Deco
- blok techniczny Fiorello
- bibuły marszczonej Fiorello
- kleju w sztyfcie Amos
- ołówka Grand
- nożyczek zwierzaków Fiorello
- linijka elastyczna Fiorello
- gumka do wymazywania Grand
- klej z brokatem Fiorello
– Zrobimy dwie różne rzeczy, któraś na pewno się uda.
– Dziecko myśl pozytywnie, dlaczego tylko jedna ma się udać?
– Różnie to bywa…
Filozofka mała mi się trafiła 🙂
Pierwsza ozdoba miała być szybka, ale w praktyce zajęła sporo czasu.
Składamy kartkę z bloku rysunkowego na pół i wycinamy szablon serca. W wyciętym szablonie wycinamy drugi, mniejszy. Otrzymujemy jedno serce z otworem i jedno bez. Podobnie robimy z drugą kartką i wycinamy drugi szablon. Mniejszy.
Szablony przykładamy do kartek z bloku Art Deco lub innego bloku technicznego.
Ponieważ ostatecznie praca zostanie przykryta krepiną to dobry moment, by wykorzystać wszystkie „nieudane” kartki. My tak zrobiłyśmy. Oszczędziłyśmy kilka czystych i może chociaż jedną gałąź drzewa 🙂
Odrysowujemy dwa szablony z otworami i trzeci – środek większego serca. W zasadzie powinny być trzy szablony w trzech rozmiarach, ten trzeci to była u nas swobodna improwizacja. Na szczęście dało się wyciąć otwór i w efekcie powstały trzy serca w trzech rozmiarach.
Ze zwiniętej krepiny w kolorze dowolnym (u nas czerwony i różowy, bo w końcu walentynki) odcinamy końcówki o szerokości około dwóch centymetrów. Przyklejamy końcówkę do tekturowego serca klejem i owijały całe serce odciętą wstążką raz koło razu. Jeśli krepiny zabraknie, przyklejamy końcówkę do serca i zaczynamy z nową wstążką.
Łączymy serca w pionie techniką dowolną. U nas to była krepina, ale może być nitka, żyłka, cokolwiek. Ozdoba z założenia ma wisieć, dlatego warto wcześnie zadbać o sposób wieszania. U nas to była po prostu wstążka z rozwiązanej krepiny, którą na próbę przyczepiłyśmy do szafy, a potem do piętrowego łóżka. Krepina Fiorello, chociaż wydaje się delikatna, dobrze zniosła zawiązywanie i rozwiązywanie. Przy okazji tego wiązania na górze wyszedł mi kwiatek, co też pasuje do walentynek. Przynajmniej moje dziecko tak twierdzi.
Drugiej ozdoby bałam się bardziej, a okazała się niezwykle prosta.
Wycinamy dwa tej samej wielkości serca. My wykorzystałyśmy środek największego szablonu.
Oklejamy je z dwóch stron papierem kolorowym i wycinamy. Mała podpowiedź: najlepiej robić to z rękami podniesionymi do góry „pod światło”. Wtedy dobrze widać oklejony kontur.
Bierzemy linijkę i wyznaczamy środek linii przechodzącej przez… środek. Nacinamy dwa serca do wyznaczonego w połowie punktu – jedno z góry, drugie z dołu. Następnie wkładamy serca jedno w drugie na przecięciach. Powinno nam wyjść serce 3D o czterech „skrzydełkach”.
Podwiązujemy od dołu krepinę albo używamy innej, dowolnej techniki zrobienia zawieszki. Wieszamy na upatrzonym wcześniej miejscu.
Propozycję zabawy przygotowała Ania