– Mamo, potrzebuję gitarę. Taką jak ma Masza.
Masza? Niby obcokrajowców u nas coraz więcej, ale nie wiedziałam, że ma w klasie nową koleżankę.
– Jaka Masza, skąd ją znasz?
– No Masza, Masza z bajki, nie wiesz? No ta z dobranocki – no Masza i niedźwiedź.
No tak, głupia matka telewizji nie ogląda, to nie wie.
Dziecko, jak to dziecko, zaraz mnie uświadomiło. Gitara jest elektryczna i w ogóle super, zaraz mi pokaże. W internecie oczywiście.
– Skarbie, czy ty wiesz, ile kosztuje taka gitara?
– No chyba mało, nie? Zwykła gitara.
– No raczej niezwykła. Ma nietypowy kształt, kolory, jest elektryczna i potrzebny do niej zasilacz. Kilka tysięcy jak nic. Może nawet kilkanaście.
– No ale przecież nie musi być prawdziwa, możemy z papieru zrobić!
Ufff, nie zbankrutujemy.
Zrobienie gitary nie jest jakoś szczególnie trudne, ale wymaga trochę cierpliwości i czasu. W sumie zajęło nam to około dwóch godzin, ale tak naprawdę robota rozłożyła się na kilka dni.
Do zrobienia gitary wykorzystałyśmy:
- Stare tekturowe pudło
- Ołówek Grand
- Bibułę gładką Fiorello
- Nożyczki Fiorello
- Dziurkacz Eagle
- Kredki świecowe Fiorello
- Klej w sztyfcie Amos
- Klej z brokatem Fiorello
- Pędzelek Fiorello
- Cekiny w kształcie oczu Fiorello
- Plastelinę Fiorello
- Sznurek
- Blok techniczny Fiorello (zamiast długiej linijki)
Etap 1
Najtrudniejszy był pierwszy etap, narysowanie gitary na rozłożonym kartonie. Nie miałyśmy żadnego szablonu, więc oczywiście to ja zostałam wytypowana do narysowania gitary. Wyszło, jak wyszło. Dziecko uznało, że podobnie. Co prawda proporcje nie zostały całkiem zachowane, ale brałam pod uwagę rozstaw rąk mojej córki. Co jej po gitarze, której rękami nie obejmie. Wycięcie też wzięłam na siebie, sztywnych kartonowych pudeł wcale się tak łatwo nie tnie. Posiłkowałam się moimi ulubionymi nożycami do kurczaka, do twardych materiałów są idealne. Do miękkich niekoniecznie.
Etap 2
Potem już zagoniłam do roboty dziecko. Smarowanie klejem po kartonie, to zadanie akurat dla malucha. Ponieważ wysmarować trzeba wszystko dokładnie, łącznie z brzegami, trzeba albo zabezpieczyć stół, albo pogodzić się z jego wybrudzeniem. Ja wybrałam drugą opcję, jak się bawić, to się bawić. Zarówno klej do papieru, jak i klej z brokatem Fiorello zmywają się bez trudu gąbką z wodą, albo chusteczką do mebli.
Dobry klej w sztyfcie to podstawa!
Etap 3
Na gwiazdę, czyli pudło od gitary nałożyłyśmy arkusz bibuły i porządnie przykleiłyśmy. Dopiero po przyklejeniu poodcinałyśmy niepotrzebne fragmenty bibuły, zostawiając około centymetra na zawinięcie do dołu i podklejenie od drugiej strony. Może nie wyszło artystycznie, ale założyłyśmy, że gitara ma tylko jedną stronę. Drugą potraktowałyśmy nieco po macoszemu. Podobnie jak pudło, okleiłyśmy gryf.
– Mamusiu, na gitarze Maszy są płomienie, to ja też muszę mieć.
Cytując klasyka: jak muszę, to muszę. Płomieniami zostały niedokładnie wycięte paski pomarańczowej bibuły. Celowo niedokładnie, w końcu języki ognia żyją swoim życiem i nie ma dwóch takich samych. Zostały przyklejone niejako po skosie i zaraz potem pomalowane klejem z brokatem, żeby się świeciły jak prawdziwy ogień.
Etap 4
Struny i progi pierwotnie zostały narysowane kredkami świecowymi. Świetnie nadają się do rysowania po bibule, ale efekt był dla nas niewystarczający. Niby widać wyraźnie, ale jakoś… za mało błyszcząco. W końcowym etapie zostały pociągnięte klejem ze srebrnym brokatem. Zanim to jednak nastąpiło, na progi zostały naklejone cekiny z oczami, „bo na gitarze Maszy też takie coś było”.
Etap 5
Gryf doczekał się tylko pięciu kluczy do strun, szósty się nie zmieścił, ale kto by się przejmował takimi drobiazgami? Klucze zostały zrobione błyskawicznie, wystarczyło rozgnieść i przykleić kolorowe kulki z plasteliny. Jako że plastelina Fiorello jest miękka i bardzo plastyczna, zadanie zostało wykonane w minutę. Pod kluczami tajemniczy napis żółtą kredką. Wolałam za bardzo nie wnikać w sens i treść 😉 Tam, gdzie pudło naturalnie się zginało, przykleiłyśmy od spodu dodatkowe paski tektury. Gitara ma być sztywna.
Pierwszą przerwę technologiczną zaliczyłyśmy po naklejeniu bibuły na karton, potrzebowała trochę czasu na doschnięcie, drugą po pomalowaniu klejem z brokatem płomieni na pudle. Ostatni etap to założenie sznurka, obrysowanie gitary klejem z czerwonym brokatem i narysowanie strun. Ponieważ jedno i drugie było zrobione dosyć grubą warstwą, gitara schła ponad dobę.
A potem to już była czysta niczym niezmącona radość mojego dziecka. I chociaż gitarze daleko do pierwowzoru to i tak było warto.
Propozycję zabawy przygotowała Ania